środa, 27 sierpnia 2014

'Zrób to sam' czyli kącik DIY - wprowadzenie

W ostatnim poście obiecałam tekst na temat przerabiania ubrań... Trochę czasu minęło, ale w końcu zebrałam się do przygotowania fot, więc... zapraszam do lektury.

Jeżeli mnie pamięć nie myli, swoją przygodę z przerabianiem starego na nowe i malowaniem tego, czego na zwykłych koszulkach nigdy nie ma rozpoczęłam jakoś dwa czy trzy lata temu. O wiele wcześniej zetknęłam się z szyciem samych ubrań, ale były to jedynie próby 6-letniej dziewczynki, która pod okiem mamy szyła ubranka dla swoich lalek (co najlepsze, jedna lalka przetrwała do dziś,
w ubraniach, które sama jej uszyłam i z 'tatuażami', które malowałam cienkopisem - urządziłam ją tak mając 10 lat XD) no i zostało mi to do dziś. Nad jedną rzeczą spędzam zazwyczaj po kilka godzin. Powód jest prosty - dysponuję ograniczonym zapleczem. I tak, np. nadal brak mi maszyny do szycia co skutkuje tym, że wszystko muszę szyć ręcznie (kiedyś do pleców jednej kurtki przyszywałam tzw. 'ekran' zrobiony z koszulki co zajęło mi dobre 4-5 godz.). Jednak brak takich udogodnień nie pozbawia mnie chęci - wręcz przeciwnie. No, ale czym tak właściwie dysponuję?



Ten organizer mam odkąd pamiętam. Trzymałam w nim dosłownie wszystko - od ołówków przez baterie do lizaków. Serio. Dopiero od niedawna przeznaczyłam go na stuff potrzebny mi przy przerabianiu ciuchów. I tak, po kolei, co można w nim znaleźć - kilkanaście pędzli różnej grubości, nożyczki (w tym jedne tępe, w sumie nie wiem po co, ale są), agrafki, nóż do tektury, który częściej służy mi do robienia przetarć i dziur niż faktycznie do papieru i tektury, garść guzików, kilka szpulek nici (resztę trzymam w osobnym słoiku) i metki z instrukcjami jak postępować z malowanymi koszulkami. Poza tym spinacze biurowe i zszywki - tylko dlatego, że gdyby tam nie leżały najprawdopodobniej bym je zgubiła. Do tego jeszcze dochodzą ćwieki w pudełku po cukierkach.

W ostatnim poście [LINK] wspominałam o tym, że jedynym przeznaczeniem cienkopisów nie jest tylko rysowanie po papierze. Służą mi one również do robienia szkiców na koszulkach, choć i w tym przypadku nie zawsze. W zależności od typu materiału wygląda to następująco:
- białe koszulki to najlepsze pole do popisu jeżeli chodzi o malowanie - większość tych dostępnych w sieciówkach ma na tyle prześwitujący materiał, że w momencie naciągnięcia go na kartonową podkładkę odrysowanie wzoru nie stanowi problemu nawet dla początkujących. Po prostu umieszczam wzór między podkładką a koszulką i odrysowuję kontury;
- koszulki w innych kolorach - tu sprawa wygląda poważniej bo wymaga od nas większych umiejętności -
albo drukujemy szablon, wycinamy go i wtedy odrysowujemy to, co chcemy mieć na koszulce albo tworzymy szkic bezpośrednio na koszulce;
- koszulki czarne - w tym przypadku istnieją dwa wyjścia - albo kupujemy białą kredę i nią odrysowujemy szablon czy sami tworzymy sobie nią obrazek albo kupujemy specjalny pisak przeznaczony do malowania po ubraniach

dalsza praca to już akryle lub specjalne farby do tkanin. Osobiście maluję akrylami - chyba tylko dlatego, że w okolicy łatwiej było mi je dostać i tak już zostało :) Plusem jest to, że akryl jest wodoodporny więc nie należy się obawiać, że w praniu nadruk nam się rozpuści. Jednak należy pamiętać o tym, że taki hand-made nadruk należy po wyschnięciu utrwalić żelazkiem, najlepiej przez bawełnianą szmatkę no i pamiętać o tym, by prać taką koszulkę ręcznie - w pralce istnieje ryzyko, że akryl po prostu się wykruszy, a przecież nie chcemy cieszyć się taką oryginalną koszulką jednorazowo tylko na dłużej :) Wracając do tematu - nie mam ulubionej firmy produkującej farby, posiadam kilka różnych - Renesans, włoskiej firmy Morocolor (dostępne w Empiku, takie w małych, 60g słoiczkach, 8 zeta sztuka), kilka małych, niezidentyfikowanych tubek i pisaki do tkanin TEX OPAK, też empikowe cudo. Wszystko trzymam w pudełkach po herbacie i ciastkach, które w tym domu były od zawsze


W zasadzie to tyle na temat zaplecza artystycznego pseudo-krawcowej i projektanta (lol). Na koniec kilka rzeczy już po przerobieniu

A w następnym poście proces przerabiania mojej ulubionej kamizelki. Stay tuned! :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz